Archiwum 12 stycznia 2009


sty 12 2009 Straszny sen
Komentarze: 0

Reszte podróży Lily i Dorcas spędziły w swoim przedziale. One też milczały, z tą tylko różnicą, że Lily poprostu płakała. Przyjaciółka nie wiedziała co ma powiedzieć, więc tylko przytulała nieszczęśliwą Lily. Tak przesiedziały do końca podróż. Gdy pociąg zaczął zwalniać, Lily wyrwała się z objęć Dorcas  i szybko zaczęła się przebierać w szaty. To samo zrobiła jej przyjaciółka. Przed wyjściem z pociągu Lily otarła łzy rękawem, wzięła głęboki wdech i z wymuszonym uśmiechem na ustach wyszła z Dorcas z pociągu. Mimo jej usilnych starań, nie wyglądała na szczęliwą. Wszyscy na peronie przypatrywali sie jej z ciekawością. Jedynie Potter wydawał się znudzony tą sytuacją i szybko udał się w kierunku powozów. Gdy wszyscy ulokowali się w powozach, można było znowu wdać się w rozmowe z towarzyszami. Jedynie Lily i Dorcas siedziały cicho, słuchając paplaniny ich koleżanki z dormitorium. Gdy wkońcu dojechały przed wrota zamku, odetchnęły z ulgą. Nareszcie będą mogły spokojnie o wszystkim pomyśleć. Wkrótce w Wielkiej Sali rozpoczęła się uroczystość. Tiara przydziału skończyła swoją pieśń, po czym ulokowała pierwszaków w czterech domach. Gdy wreszcie dyrektor skończył swoje przemówienie na stołach pojawiło się jedzenie. Wszyscy Gryfoni wspominali swoje wakacje. Tylko Lily siedziała posępna i smutna. Czuła się coraz gorzej. Wydawało jej się, że słyszy wszystko ze zdwojoną siłą. Wkońcu nie wytrzymała, pragnęła tylko uciec stąd jak najszybciej i nie widzieć nigdy więcej obleśnej gęby Pottera. Wstała i zaczęła biec do wyjścia, ale szybko tego pożałowała. Zamiast wyjść niepostrzeżenie, zwróciła na siebie całą uwage sali. Gdy była już w połowie drogi do wyjścia, nagle zrobiło jej się słabo, a w głowie huczały jej słowa Pottera ,,Evans to szlama''. Nie wiedziała co ma zrobić, już chciała wrócić do stołu i odpocząć, ale nagle zrobiło jej się ciemno przed oczami. Zanim zemdlała zdążyła popatrzeć Potter'owi w oczy. Mam nadzieje, że będziesz miał wyrzuty sumienia Potter - pomyślała Lily.

Chwile potem leżała na posadzce w Wielkiej Sali. W tym samym momencie wszyscy nauczyciele zerwali się i szybkim krokiem skierowali się w strone nieprzytomnej gryfonki. Dorcas sparaliżowało ze strachu. Ciągle huczało jej głowie, bała się strasznie o przyjaciółke. Ale obawiała się, że gdy podejdzie do niej, to okaże się, że Lily .... STOP ! Lily tylko zemdlała. Pomyślała Dorcas. Po czym podbiegła do przyjaciółki.

 **************

 O mój Boże, ale mnie głowa boli. Zaraz chyba umre - pomyślała Lily. A może ja już nie żyje ? Nie chyba jednak nie. Słysze jakieś głosy. To chyba McGonagal coś mówi, o i słysze Dorcas. Zaraz, zaraz ona coś krzyczy. Chyba na jakiegoś chłopaka. O nie to Potter. Słysze wyraźnie jak prosi ją o potkanie ze mną. Nie daj się Dorcas. O dziwo usłyszała to.

-Lily .. Lily ty żyjesz !! - krzyknęła Dorcas.

-Tak szybko się mnie nie pozbędziesz - odpowiedziałam.

-Panno Evans - o to McGonagal mówi - jak się czujesz ?

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, Potter zaczął coś krzyczeć. Ale nie zrozumiałam nic. On poprostu za głośno krzyczał. Ale on nie miał prawa tu być, niech się wynosi. Zaraz mu to powiem.

-Ej ty Potter ! Przymknij się ! A poza tym to spadaj stąd i ... - nie zdążyłam dokończyć, bo McGonagal znowu się wtrąciła.

-Evans wyrażaj się !

-Przepraszam pani profesor - odpowiedziałam - ale błagam, niech Potter stąd idzie. On nie ma prawa tu być. Za to co zrobił mi i ... poprostu niech wyjdzie.

Już myślałam, że wszyscy się ze mną zgodzą, a tu okazało się, że wszyscy byli wstrząśnięci moimi słowami. A zwłaszcza Potter. Patrzył się na mnie tymi brązowymi oczami. Dostrzegłam w nich błaganie. tak jak by prosił mnie, żebym go nie wyrzucała.

-Słyszałeś Potter wyjdź ! - krzyknęłam.

Miałam nadzieje, że to poskutkuje. Ale nie. Oni nadal tam stali i wpatrywali się we mnie. Nawet McGonagal miałą dziwną mine. Musiałam te przedstawienie zakończyć.

-Potter, wyjdź. Za to jak mnie nazwałeś powinienes mnie teraz przepraszać. A poza tym twoje zachowanie względem mnie było tragiczne.

-Evans co tym mówisz ?!. Przecież ja cię uratowałem. Ty byłaś nieprzytomna dwa tygodnie. My tu wszyscy od zmysłów odchodzimy. A poza tym nigdy nie przezwałbym cię. Przecież ty wiesz co ja do Ciebie czuje - po tych słowach zwiesił głowe i opadł ciężko na krzesło stojące za nim.

Jak to ? Pomyslałam. Przecież on mnie nie mógł uratować. Ja nie rozumiem, ja chce stąd wyjść. Ja musze wyjść. Po tych słowach próbowałam wstać. Wiele mnie to kosztowało, ale wkońcu udało się. Okazało się, że mam połamane żebra. Ciekawe czemu ? Dorcas i McGonagal próbowały mi przeszkodzić ale ja się nie dałam. Chwiejnym krokiem zbliżyłam się do Pottera. On nadal siedział ze zwieszona głową. Gdy dotknęłam go delikatnie w ramie, drgnął. Powoli podniósł się i spojrzał tymi brązowymi oczami na mnie. Wpatrywał się tak we mnie. Nie wiedział co ma zrobić. Ale ja wiedziałam. Poprostu przytuliłam się do niego. On był na początku zaskoczony, ale potem objął mnie i tak stalismy przytuleni. Zanim znowu zemdlałam, wyszeptałam.

-Dziękuje Potter.

Dwa dni później ocknęłam się. Byłam już całkiem zdrowa, nie licząc bólu towarzyszącego przy chodzeniu. Ale to przez te żebra. Od tamtego dnia minął tydzień. Jakoś wróciłam do siebie. Z pomoca Dorcas i Pottera odrobiłam zaległości. Na szczęście to zdarzenie w pociągu mi się śniło. Odetchnęłam z ulgą. Już myślałam, że jestem z Potter'em pogodzona, ale nic z tego. Znowu znęcał się nad Snape'm i robił mi głupie kawały. I znowu jestesmy skłóceni. Ale to nic. Cieszę się z tego, że to był tylko głupi sen. No, ja tu gadu-gadu a mam jeszcze zadanie domowe do odrobienia. Wkońcu jestem już na piątym roku.       

                                                *************************************

Następna notka może będzie nawet dzisiaj, ale nie obiecuje :P

gify onet pulpit fajne smieszne smsy

smuteq2 : :